7 grudnia 2012

Ten, którego zostawiłam

Wyszłam z hotelu czując na swojej bladoróżowej skórze ciepły, letni wiatr rozwiewający moje kruczoczarne włosy.

Zmrużyłam powieki wdychając do płuc świeże powietrze i po chwili zrezygnowana zorientowałam, że na zewnątrz jest zbyt parno i duszno, by dostatecznie dotlenić moje spragnione płuca.
Poczułam na plecach dłoń menadżera popychającego mnie delikatnie w stronę czarnego samochodu i momentalnie przestałam przejmować się pogodą i faktem, że utrudnia mi ona oddychanie.
Mało, kto wiedział, że kilka lat temu groziła mi astma. Doskonale pamiętam tamte czasy, które pozostawiły piętno na mojej psychice, bo nawet, kiedy udało mi się wywinąć tej chorobie bywały dni, kiedy miałam wrażenie, że zaraz zabraknie mi tlenu.
 Właśnie tak było teraz, brałam płytkie wdechy drobnymi kroczkami zbliżając się do auta, podczas, gdy tłum fanów okalał mnie z każdej możliwej strony zabierając tlen, którego teraz tak bardzo łaknęłam. W końcu udało mi się dotrzeć do samochodu, usiadłam na tylnym siedzeniu pasażera i dopiero, gdy zatrzasnęły się za mną drzwi poczułam w płucach tlen.
Opadłam bezsilna na oparcie i westchnęłam zaszokowana tym. Przez kilka dobrych minut próbowałam się uspokoić, ale z czasem uznałam, że to nie ma sensu, więc najzwyczajniej w świecie dałam za wygraną
~*~
Stałam w holu oparta o ścianę tuż przed drzwiami do damskiej łazienki, a przede mną rozpościerał się długi korytarz o kremowych ścianach i białych kafelkach. Na jego końcu dostrzegałam duże drewniane drzwi w jasnym kolorze.
Już za parę minut miałam przez nie przejść, przekroczyć prób sali, w której niebawem miała się odbyć impreza z okazji rozpoczęcia zdjęć do nowego filmu, w którym udało mi się zdobyć główną rolę. Tak, to właśnie za kilka minut miałam poznać całą obsadę, która do tej pory pozostawała zupełną tajemnicą.
- Pamiętaj, Ted nie lubi, gdy wspomina się przy nim o jego byłej dziewczynie, Jane - usłyszałam na uchem kojący głos matki.
Zamrugałam zdezorientowana, aby po chwili posłusznie przytaknąć. Było to zaledwie moje czwarte spotkanie z Tedem, reżyserem filmu. Chciałam być do niego w pełni przygotowana.
  ~*~
Drewniane drzwi automatycznie otworzyły się przed moim wejściem, a moim oczom ukazała się ogromna sala zaopatrzona w duże stoły nakryte różnorodnymi daniami, przekąskami czy napojami.
- Selena! - Ted zmierzał w moją stronę z szerokim uśmiechem rozświetlającym jego, bladą, pomarszczoną twarz. Rozłożył ramiona w przyjaznym geście i objął mnie nimi zagniatając przy tym moje drobne kości.
Uśmiechnęłam się do blado, kiedy wreszcie się ode mnie odsunął.
- W samą porę! - wykrzyknął na całą salę tym samym zwracając na nas uwagę wszystkich zgromadzonych-Zjawiłaś się przedostatnia, brakuje nam jeszcze Nicka - wypowiadając ostatnie słowo spojrzał na mnie dwuznacznie poruszając zabawnie brwiami, po czym rozejrzał się po Sali, jakby chłopak posiadał zdolność przenikania przez ściany, co oszczędziłoby mu przechodzenie przez drzwi znajdujące się teraz za moimi plecami.  
Uśmiechnęłam się krzywo na dźwięk wypowiedzianego imienia, które nadal było niczym jadowita trucizna dla mojego nieodpornego umysłu.
- Rozgość się - powiedział uprzejmie pokazując dłonią na salę, po czym odszedł w stronę wysokiej brunetki trzymającej w dłoni kieliszek szampana.
Ruszyłam przed siebie ciesząc się, że mogę uwolnić się od towarzystwa niekoniecznie okrzesanego reżysera.
- Mandy, czyżbyś zrobiła nową fryzurę? - usłyszałam za plecami i mimowolnie zachichotałam rozbawiona jego pytaniem. Zupełnie zapomniałam, że przy każdym spotkaniu Ted flirtuje z moją matką, mimo, jest mężatką.
                 ~*~                        
Stałam przy stoliku z przekąskami słuchając nowych plotek, które przekazywałam mi Vanessa- moja dobra przyjaciółka, która pracowała w tym samym zawodzie. Chichotałam jak głupia i co jakiś czas rzucałam komentarz typu " naprawdę?", „Co ty nie powiesz, serio to zrobił?!”.
W jednym momencie dosłownie cała sala zamarła, nawet Van, która tak ochoczo wykrzykiwała świeże plotki zamknęła się, choć na te kilka sekund.  Zupełnie jakby ktoś po prostu wyłączył wrzeszczące radio. Wokół panowała tak namacalne cisza, że niemal słyszałam głośne walenie swojego serca duszącego się teraz w przyciasnej klatce piersiowej.
Oczy zgromadzonych powędrowały w stronę drzwi, do których zmierzał Ted,
jak się domyślałam w celu przywitania nowego gościa, jak mniemam mojego filmowego ukochanego.
Mój wzrok powędrował w stronę wejścia. Byłam tak podekscytowana wizją poznania swojego partnera filmowego, że niemal nie potrafiłam posiadać się z emocji.
Krótkie ciemne włosy, czekoladowe oczy i ten sam zawadiacki uśmieszek, który pamiętam sprzed roku.
Żółty kieliszek, który trzymałam w ręku z głośnym brzękiem wylądował na przezroczystej posadzce rozbryzgując się na małe kawałeczki.
Stał w drzwiach witając się z reżyserem. Nie mogłam uwierzyć, że to on. Ten, od którego uciekłam, ten, z którym spędzałam każdą wolną chwilę, ten, którego kochałam do tego stopnia, że byłam zdolna go porzucić dla jego wyłącznego dobra. Nick Jonas, ten, którego pozostawiłam nie zabierając z jego głowy wspólnych wspomnień oraz miliona pytań, które w końcu składały się w jedno, krótkie i treściwe, brzmiało ono, „ Dlaczego?".
~*~
Dobry wieczór kochani ; ) 
Na początek - przepraszam za kiepski tekst,prawdą jest,że już od ponad miesiąca kurzył się w jednym z folderów Napisałam go dość dawno, a,że nie miałam co dodać, sprawdziłam go, wprowadziłam kilka poprawek i uznałam,że efekt wyszedł znośny. 
Przepraszam także za wszelkie zaniedbania ; ) 
Dobrej nocy

Zainteresowanych zapraszam na:
BE MY HOPE 
Kar